á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Pani Bąkiewicz niesłychanie barwnie mówiła o książce, do której ma ogromny sentyment – była to właśnie „O melba!”, pierwsza powieść pisarki i od razu ogromny sukces: w 2002 roku, wkrótce po jej wydaniu, otrzymała za nią I nagrodę IBBY. Inspiracją do jej napisania była historia, skomplikowana i prawdziwie dramatyczna, która wydarzyła się naprawdę. Autorka usłyszała ją od jednej ze swoich uczennic. Pamiętam rozmowę z panią Bąkiewicz po spotkaniu. W pełni zgadzałam się z nią w wielu kwestiach, a w jednej w szczególności: młodość nie zawsze bywa piękna i z pewnością nie jest najłatwiejszym etapem w naszym życiu. Zdarza się, że młody człowiek staje w obliczu poważnych problemów, nie mogąc liczyć na pomoc dorosłych. W takiej właśnie sytuacji znaleźli się bohaterowie powieści.
Mamy tu prowincjonalne miasteczko, w którym skorumpowany świat dorosłych rządzi się własnymi prawami, a raczej prawami jednego człowieka. Mieszkańcy nie mają odwagi przeciwstawić się tyranowi. W takie okoliczności los wprowadza główną bohaterkę. Malina to inteligentna, cyniczna osóbka, która twardo stoi na ziemi. Jej narracja subtelnie przeplata wątek kryminalny z przygodowym i romantycznym, ukazując ich tło: dramat i prawdziwą tragedię. Niewybaczalną krzywdę dziecka. Autorka bardzo naturalnie kreuje postaci. Stają przed nami, jak żywi, nastolatkowie (niemal) z krwi i kości, pełni kolorów, emocji, rozterek. Mają zalety i wady, podejmują pochopne decyzje, burzą to, co wcześniej budowali, rzucają się na głęboką wodę. Nie od razu jest jasne, czy bohater pozytywny na początku książki, pod jej koniec nie stanie się negatywnym. I odwrotnie.
Mimo wagi problemów, jakie porusza, „O melba!” nie jest książką ponurą. Absolutnie. Jest w niej wiele sytuacji komicznych i elementów czarnego humoru, dzięki temu świetnie się ją czyta. Myślę, że jest to rodzaj lektury, który spodoba się zarówno młodemu, jak i starszemu czytelnikowi.
Niesłychane, w towarzystwie pani Bąkiewicz spędziłam zaledwie trzy godziny, a kiedy rozstawałyśmy się, czułam, jakbym żegnała dobrą znajomą. Po spotkaniu dostaliśmy od pani Grażyny kartkę z podziękowaniem i kilka ciepłych słów. Przed świętami wysyłamy do niej maile z życzeniami. I zawsze dostajemy odpowiedź.
Maria Mazur-Prokopiuk Biblioteka Kraków