Piękna katastrofa, jedna z moich ulubionych powieści o miłości, która doczekała się kontynuacji. Na całe szczęście pierwsza część nie okazała się zwyczajną katastrofą! Abby Abernathy i jej pokręcony sposób rozumowania sytuacji. Kiedy ona uświadomiła sobie, że jej związek z Travisem Maddoxem, zawodnikiem walczącym w nielegalnych walkach organizowanych przez Adama w przeróżnych miejscach, począwszy od starych budynków,
(...)zakończywszy na piwnicach uczelni, nie ma prawa istnieć, wtedy on stara się jeszcze bardziej aby ona od niego nie odeszła. Szczerze mogę przyznać, że nie polubiłam głównej bohaterki, Abby. W zasadzie nie potrafię podać konkretnego powodu, może dlatego, jak traktowała Travisa. Po tym, kiedy odchodziła tyle razy od niego, miałam ochotę złapać ją za ramiona i potrząsnąć tak, aby zrozumiała co traci. Najbardziej absurdalną rzeczą jaką zrobiła, było ukrycie swoich uczuć w święto Dziękczynienia, kiedy była u rodziny Maddox. No przecież myślałam, że wyjdę z siebie przy czytaniu! Pomimo tego wszystkiego, relacja Travisa i Abby naprawdę mi się podobała i z ogromną przyjemnością czytałam ich dalsze losy, które miały czasem tak ostre zakręty, że bałam się wypadnięcia z trasy. Kiedy sięgałam po Piękną katastrofę nie sądziłam, że ta książka aż tak mnie porwie. Pozycja ta może nie należy do nie wiadomo jak wyszukanej literatury, aczkolwiek czytanie jej sprawia ogromną przyjemność, niestety krótką, bo jeśli rzeczywiście wciągnie, na pewno się od niej nie oderwiesz i skończysz w jeden dzień lub noc. Podobał mi się również wątek dotyczący przeszłości dziewczyny, która była nazywana „Szczęśliwą trzynastką”, dlaczego takie przezwisko, już pewnie wiecie lub jeśli nie to doczytacie sami. Hazard i długi to część nierozłączna, co też dobrze wplotła w swoją akcję Jamie McGuire. Z niecierpliwością czekam na kolejne, polskie, wydania serii Pięknej katastrofy.
W sierpniu zostanie wydana "chodząca katastrofa", czyli "piękna katastrofa" pisana z perspektywy Travisa. Dlatego chciałbym wam przybliżyć, a może przypomnieć pierwszą część. Nie od dziś wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Travis Madox posiada wszystkie cechy przed, którymi Abby usiłuje uciec. Doskonale wie, że nie może się wpakować w związek z tym chłopakiem, jednak nie tajemnicą jest, że serce i rozum nie idą w parze.
(...) On: przystojny, niegrzeczny chłopak, zajmuje się nielegalnymi walkami. Ona: inteligentna młoda kobieta, cicha i spokojna. Mogło by się wydawać banalnie, typowy schemat każdego romansu. Jednak w tej historii nic nie jest banalne.Jest to powieść, która wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Bohaterowie poznają się na jednej z walk Travisa, iskrzy między nimi od początku. Starają się jednak trzymać od siebie z daleka. W oczach Abby, Travis jest ucieleśnieniem wszystkich jej koszmarów przeszłości, mimo to nie potrafi mu się oprzeć. W czasie jednego spotkania zakładają się, jeżeli Przegra Travis będzie musiał być wstrzemięźliwy, jeżeli przegra Abby będzie musiała zamieszkać u Madoxa przez miesiąc. Co wyniknie z tego zakładu? Czy jest to początek czegoś wspaniałego i nadzwyczajnego? Czy może raczej nad ich głowami wisi nieunikniona katastrofa? Przekonaj się sam. Madox zwraca się do Abby "gołąbku", mimo tego, że w połowie książki odbijało mi się już piórami od gołąbka i miałam tego serdecznie dość, to z drugiej strony było to tak niepowtarzalne i oryginalne co czyni dla mnie znak rozpoznawczy dla tej książki. McGuire stworzyła bohaterów realnych. Śmiało można uznać, że żyją gdzieś w równoległym świecie. Nie mają oni mrocznych przeszłości z krwią w tle, aczkolwiek życie ich nie rozpieszczało. Abby skrywa przeszłość głęboko w sobie, szczegóły z jej życia zna tylko przyjaciółka, a Travis to jest Travis nie chciałabym o nim zbyt dużo opowiadać, żeby nie ujawnić najważniejszych faktów, niech pozostanie mroczny i tajemniczy. Treść książki jest, ekscytująca, wciągająca, zapierająca dech w piersiach, najlepsza jaką można sobie wyobrazić. Wątki poboczne nie są rozbudowane zbyt mocno, poznajemy przyjaciół bohaterów jak i rodziny, ale całość nie przytłacza głównej fabuły. Język i styl jest lekki i przyjemny, nie męczy oczu powtórzeniami (pomijając gołąbka). Pani Jamie ma niezwykle lekkie pióro, książkę czytało się tak przyjemnie, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że dobiegła już końca. A koniec nastał zbyt szybko, dlatego nie mogę się doczekać poznania "chodzącej katastrofy". Moim skromnym zdaniem książka, jest godna uwagi. Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście koniecznie to zróbcie, jeżeli jesteście już po lekturze przeczytajcie ją znów. Ja czytałam ją już dwa razy i pisząc tą opinie mam ochotę na przeczytanie jej ponownie
A Ty, chcesz się założyć? Trudno mi byłą zacząć pisać recenzję „Pięknej Katastrofy”. Zaczynałam kilka razy, po czym kasowałam wszystko. Rzadko mi się to zdarza, że mam tyle rzeczy do powiedzenia, tyle emocji do opisania, aż nie umiem tego wyrazić słowami. Jamie McGuire stworzyła powieść, która, można powiedzieć, że pozbawiła mnie słów. „Od pierwszego spotkania w nas obojgu coś się zmieniło, a cokolwiek to było,
(...)sprawiło, że staliśmy się sobie niezbędni. Z nieznanych mi powodów byłam dla niego kimś wyjątkowym, a on, chociaż starałam się z tym walczyć, był kimś wyjątkowym dla mnie.” Abby rozpoczyna studia. Jest to dla niej również rozpoczęcie nowego życia, gdyż musi zostawić za sobą mroczną przeszłość. Chce zacząć od nowa. Travis na pierwszy rzut oka wydaje się całkowitym przeciwieństwem Abby – jego ciało pokrywają liczne tatuaże, nie cieszy się dobrą opinią i bierze udział w nielegalnych walkach. Gdy tych dwoje się spotyka i zawiera zakład, jest już pewne, że coś się wydarzy. Coś nieuniknionego, coś pięknego. Po prostu „piękna katastrofa”. „Zamiast stać się kimś szczególnym, stałam się jego słabością.” Mimo to, że temat jest ostatnio dość powszechny i oklepany – ona z mroczną przeszłością, skrywa tajemnice, on nie kryje się ze swoją złą reputacją, ma wygląd niegrzecznego chłopaka – to książka jest wyjątkowa. New adult jest ostatnio bardzo popularnym gatunkiem literackim i na rynku jest bardzo dużo historii, które nie zawsze kończą się happy endem i nie zawsze są dobrze dopracowane. Jednak pani McGuire zasługuje na ogromne oklaski, gdyż swoją powieścią podniosła poprzeczkę dla wszystkich pisarzy bardzo wysoko. Książka jest przepełniona emocjami. To istna kolejka górska złożona z tych dobrych i tych złych emocji. Wiadomo, że w takiej literaturze nie powinno zabraknąć żadnych emocji. Czytając „Piękną Katastrofę” mamy momenty, w których czujemy się jak Titanic, który zderza się z górą lodową. Myślimy, że już wszystko dobrze, że nic złego nie może się wydarzyć, że wszystkie tajemnice zostały odkryte, gdy nagle walimy głową w górę przepełnioną emocjami, zmianą biegu akcji i kolejną tajemnicą. Wszystko się idealnie zazębia, nie ma przeskoków, nie ma niepotrzebnej paplaniny. Pochwała dla bohaterów drugoplanowych. Są to postacie bardzo dobrze wykreowane, barwne i idealnie wpasowujące się w fabułę. Mają swoje zdanie i zostawiają po sobie widoczny ślad. Główni bohaterowie również są idealnymi postaciami do powieści new adult. Mają swoje tajemnice, swoją przeszłość, której odkrywanie przyprawia czytelnika o zawrót głowy. W „Pięknej Katastrofie” znajdziemy całą masę zabawnych dialogów. Uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas czytania, i to dosłownie. Momentami łzy płynęły mi po policzku, a brzuch bolał od śmiechu. W tego typu powieściach, zdarzają się momenty humorystyczne, jednak nie jest ich aż tyle. O wiele łatwiej się czyta właśnie takie zabawne dialogi, niż te pełne bólu, grozy i smutku. Oczywiście na te mniej humorystyczne również natrafimy. „Piękna Katastrofa” uzależnia. Nie jest łatwo odłożyć ją choćby na chwilę, więc zarwana nocka jest gwarantowana. Książkę czyta się bardzo szybko, choćby dlatego, że język jest prosty, a styl bardzo płynny. Przechodzimy z akcji do akcji, autorka nie daje chwili wytchnienia, po czym, ani się obejrzymy, a już musimy się pożegnać z naszymi bohaterami. Czy historia Abby i Travisa zakończy się happy endem? O tym musicie się przekonać sami. Książkę polecam każdemu, ale to naprawdę każdemu czytelnikowi. Rzadko można spotkać książkę, tak dokładną pod wieloma względami. Nie jest przesłodzona, nie jest wygórowana. Jest taka jaka powinna być dobra powieść, która pozostanie w pamięci na długo. „Kac książkowy” gwarantowany, bo ja sama nie wiem, jak zabrać się za inną książkę, kiedy w głowie wciąż mam „Piękną Katastrofę”.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.0 (2024-10-16)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Abby Abernathy i jej pokręcony sposób rozumowania sytuacji. Kiedy ona uświadomiła sobie, że jej związek z Travisem Maddoxem, zawodnikiem walczącym w nielegalnych walkach organizowanych przez Adama w przeróżnych miejscach, począwszy od starych budynków, (...) zakończywszy na piwnicach uczelni, nie ma prawa istnieć, wtedy on stara się jeszcze bardziej aby ona od niego nie odeszła. Szczerze mogę przyznać, że nie polubiłam głównej bohaterki, Abby. W zasadzie nie potrafię podać konkretnego powodu, może dlatego, jak traktowała Travisa. Po tym, kiedy odchodziła tyle razy od niego, miałam ochotę złapać ją za ramiona i potrząsnąć tak, aby zrozumiała co traci. Najbardziej absurdalną rzeczą jaką zrobiła, było ukrycie swoich uczuć w święto Dziękczynienia, kiedy była u rodziny Maddox. No przecież myślałam, że wyjdę z siebie przy czytaniu! Pomimo tego wszystkiego, relacja Travisa i Abby naprawdę mi się podobała i z ogromną przyjemnością czytałam ich dalsze losy, które miały czasem tak ostre zakręty, że bałam się wypadnięcia z trasy. Kiedy sięgałam po Piękną katastrofę nie sądziłam, że ta książka aż tak mnie porwie. Pozycja ta może nie należy do nie wiadomo jak wyszukanej literatury, aczkolwiek czytanie jej sprawia ogromną przyjemność, niestety krótką, bo jeśli rzeczywiście wciągnie, na pewno się od niej nie oderwiesz i skończysz w jeden dzień lub noc. Podobał mi się również wątek dotyczący przeszłości dziewczyny, która była nazywana „Szczęśliwą trzynastką”, dlaczego takie przezwisko, już pewnie wiecie lub jeśli nie to doczytacie sami. Hazard i długi to część nierozłączna, co też dobrze wplotła w swoją akcję Jamie McGuire.
Z niecierpliwością czekam na kolejne, polskie, wydania serii Pięknej katastrofy.
Dlatego chciałbym wam przybliżyć, a może przypomnieć pierwszą część.
Nie od dziś wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Travis Madox posiada wszystkie cechy przed, którymi Abby usiłuje uciec. Doskonale wie, że nie może się wpakować w związek z tym chłopakiem, jednak nie tajemnicą jest, że serce i rozum nie idą w parze. (...)
On: przystojny, niegrzeczny chłopak, zajmuje się nielegalnymi walkami.
Ona: inteligentna młoda kobieta, cicha i spokojna.
Mogło by się wydawać banalnie, typowy schemat każdego romansu. Jednak w tej historii nic nie jest banalne.Jest to powieść, która wciągnęła mnie już od pierwszych stron.
Bohaterowie poznają się na jednej z walk Travisa, iskrzy między nimi od początku. Starają się jednak trzymać od siebie z daleka. W oczach Abby, Travis jest ucieleśnieniem wszystkich jej koszmarów przeszłości, mimo to nie potrafi mu się oprzeć. W czasie jednego spotkania zakładają się, jeżeli Przegra Travis będzie musiał być wstrzemięźliwy, jeżeli przegra Abby będzie musiała zamieszkać u Madoxa przez miesiąc. Co wyniknie z tego zakładu? Czy jest to początek czegoś wspaniałego i nadzwyczajnego? Czy może raczej nad ich głowami wisi nieunikniona katastrofa?
Przekonaj się sam.
Madox zwraca się do Abby "gołąbku", mimo tego, że w połowie książki odbijało mi się już piórami od gołąbka i miałam tego serdecznie dość, to z drugiej strony było to tak niepowtarzalne i oryginalne co czyni dla mnie znak rozpoznawczy dla tej książki.
McGuire stworzyła bohaterów realnych. Śmiało można uznać, że żyją gdzieś w równoległym świecie.
Nie mają oni mrocznych przeszłości z krwią w tle, aczkolwiek życie ich nie rozpieszczało. Abby skrywa przeszłość głęboko w sobie, szczegóły z jej życia zna tylko przyjaciółka, a Travis to jest Travis nie chciałabym o nim zbyt dużo opowiadać, żeby nie ujawnić najważniejszych faktów, niech pozostanie mroczny i tajemniczy.
Treść książki jest, ekscytująca, wciągająca, zapierająca dech w piersiach, najlepsza jaką można sobie wyobrazić. Wątki poboczne nie są rozbudowane zbyt mocno, poznajemy przyjaciół bohaterów jak i rodziny, ale całość nie przytłacza głównej fabuły.
Język i styl jest lekki i przyjemny, nie męczy oczu powtórzeniami (pomijając gołąbka). Pani Jamie ma niezwykle lekkie pióro, książkę czytało się tak przyjemnie, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że dobiegła już końca. A koniec nastał zbyt szybko, dlatego nie mogę się doczekać poznania "chodzącej katastrofy".
Moim skromnym zdaniem książka, jest godna uwagi. Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście koniecznie to zróbcie, jeżeli jesteście już po lekturze przeczytajcie ją znów. Ja czytałam ją już dwa razy i pisząc tą opinie mam ochotę na przeczytanie jej ponownie
Trudno mi byłą zacząć pisać recenzję „Pięknej Katastrofy”. Zaczynałam kilka razy, po czym kasowałam wszystko. Rzadko mi się to zdarza, że mam tyle rzeczy do powiedzenia, tyle emocji do opisania, aż nie umiem tego wyrazić słowami. Jamie McGuire stworzyła powieść, która, można powiedzieć, że pozbawiła mnie słów.
„Od pierwszego spotkania w nas obojgu coś się zmieniło, a cokolwiek to było, (...) sprawiło, że staliśmy się sobie niezbędni. Z nieznanych mi powodów byłam dla niego kimś wyjątkowym, a on, chociaż starałam się z tym walczyć, był kimś wyjątkowym dla mnie.” Abby rozpoczyna studia. Jest to dla niej również rozpoczęcie nowego życia, gdyż musi zostawić za sobą mroczną przeszłość. Chce zacząć od nowa. Travis na pierwszy rzut oka wydaje się całkowitym przeciwieństwem Abby – jego ciało pokrywają liczne tatuaże, nie cieszy się dobrą opinią i bierze udział w nielegalnych walkach. Gdy tych dwoje się spotyka i zawiera zakład, jest już pewne, że coś się wydarzy. Coś nieuniknionego, coś pięknego. Po prostu „piękna katastrofa”.
„Zamiast stać się kimś szczególnym, stałam się jego słabością.” Mimo to, że temat jest ostatnio dość powszechny i oklepany – ona z mroczną przeszłością, skrywa tajemnice, on nie kryje się ze swoją złą reputacją, ma wygląd niegrzecznego chłopaka – to książka jest wyjątkowa. New adult jest ostatnio bardzo popularnym gatunkiem literackim i na rynku jest bardzo dużo historii, które nie zawsze kończą się happy endem i nie zawsze są dobrze dopracowane. Jednak pani McGuire zasługuje na ogromne oklaski, gdyż swoją powieścią podniosła poprzeczkę dla wszystkich pisarzy bardzo wysoko.
Książka jest przepełniona emocjami. To istna kolejka górska złożona z tych dobrych i tych złych emocji. Wiadomo, że w takiej literaturze nie powinno zabraknąć żadnych emocji. Czytając „Piękną Katastrofę” mamy momenty, w których czujemy się jak Titanic, który zderza się z górą lodową. Myślimy, że już wszystko dobrze, że nic złego nie może się wydarzyć, że wszystkie tajemnice zostały odkryte, gdy nagle walimy głową w górę przepełnioną emocjami, zmianą biegu akcji i kolejną tajemnicą. Wszystko się idealnie zazębia, nie ma przeskoków, nie ma niepotrzebnej paplaniny.
Pochwała dla bohaterów drugoplanowych. Są to postacie bardzo dobrze wykreowane, barwne i idealnie wpasowujące się w fabułę. Mają swoje zdanie i zostawiają po sobie widoczny ślad. Główni bohaterowie również są idealnymi postaciami do powieści new adult. Mają swoje tajemnice, swoją przeszłość, której odkrywanie przyprawia czytelnika o zawrót głowy.
W „Pięknej Katastrofie” znajdziemy całą masę zabawnych dialogów. Uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas czytania, i to dosłownie. Momentami łzy płynęły mi po policzku, a brzuch bolał od śmiechu. W tego typu powieściach, zdarzają się momenty humorystyczne, jednak nie jest ich aż tyle. O wiele łatwiej się czyta właśnie takie zabawne dialogi, niż te pełne bólu, grozy i smutku. Oczywiście na te mniej humorystyczne również natrafimy.
„Piękna Katastrofa” uzależnia. Nie jest łatwo odłożyć ją choćby na chwilę, więc zarwana nocka jest gwarantowana. Książkę czyta się bardzo szybko, choćby dlatego, że język jest prosty, a styl bardzo płynny. Przechodzimy z akcji do akcji, autorka nie daje chwili wytchnienia, po czym, ani się obejrzymy, a już musimy się pożegnać z naszymi bohaterami. Czy historia Abby i Travisa zakończy się happy endem? O tym musicie się przekonać sami.
Książkę polecam każdemu, ale to naprawdę każdemu czytelnikowi. Rzadko można spotkać książkę, tak dokładną pod wieloma względami. Nie jest przesłodzona, nie jest wygórowana. Jest taka jaka powinna być dobra powieść, która pozostanie w pamięci na długo. „Kac książkowy” gwarantowany, bo ja sama nie wiem, jak zabrać się za inną książkę, kiedy w głowie wciąż mam „Piękną Katastrofę”.