á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Józef Ignacy Kraszewski ponad sto lat temu napisał powieść, która nie dość, że jest do dziś aktualna, to na dodatek czytanie jej sprawia ból. Płaczesz do wnętrza. Nie umiesz poradzić sobie z gniewem, jaki się w tobie rodzi. Treść, jaką autor zamknął w okładkach „Chaty za wsią” nie pozwala się odizolować, wnika w ciebie całego. Wstrząsa trzewiami, rani serce, spłyca oddech goryczą zatykając gardło. Czujesz wielką niemoc.
Powieści nie sposób odłożyć, bo wszystko w niej przeraża prawdziwością i trzyma cię, pęta wręcz. Personalizujesz się z bohaterami, wchodzisz w ich buty, stajesz się jednością z tekstem. Ta powieść spowija cię niewytłumaczalną magią, sielski opis sprawia, że na początku czujesz się w owej książkowej scenerii bardzo dobrze, wygodnie wręcz, ale to miłe powitanie zamienia się w walkę. Na nieboskłonie pojawiają się czarne chmury, bieda zagląda przez okna, głód chłodzi kości.
Życie – jakże ono często boli, jakże ono rani. Jakże ono jest czasem bezwzględne...
Trudno mi pisać o tej powieści. Dlaczego? Bo jest tak prawdziwa i tak dobra, że wystarczy jedno słowo.
Moja. Moja ulubiona książka.
Moja najlepsza.
Moja na zawsze.