á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Jakuba Żulczyk Instytut to trzecia w kolejności jego powieść. Zwraca w niej uwagę bardzo uważne i „szerokie” oko, które obejmuje historię głównej bohaterki, z dwóch, jednak ściśle ze sobą związanych, perspektyw. Poza tym jest ona bezkompromisowa, pokazuje , psychikę bohaterów , sytuacje w jakich się znajdują i język jakim się posługują bez cenzury, z określanym tak już przez wielu krytyków „gówniarskim buntem”. (...)
Bohaterką jest Agnieszka, która mimo swoich trzydziestu pięciu lat, nie wykazuje dojrzałości, nawet w kwestii wychowywania swojej córki – kocha ją, ale sposób w jaki się ją zajmuje nie jest tolerowany przez wielu ludzi z jej otoczenia. Jej tryb życia: „hulaj dusza, piekła nie ma!” doprowadza w końcu do rozwodu, ograniczenia kontaktów z córką i „ucieczki” z Warszawy do Krakowa. Zmiana miejsca zamieszkania nie jest jednak przypadkowa, gdyż bohaterka dostaje w spadku po babce jej stare mieszkanie w kamienicy. Agnieszka nie ma się gdzie podziać, więc jedynym wyjściem jest, z bólem serca, rozstanie z Warszawą i córką i wyprowadzka. To nie pierwsze i nie ostatnie zmiany jakie czekają bohaterkę. Nowi znajomi, praca, otoczenie, nawet sąsiedzi doprowadzą do nieoczekiwanych, mrocznych wydarzeń. Pewnego dnia Agnieszka i znajomi przebywający w jej mieszkaniu orientują się, że zostali zamknięci na własnej klatce schodowej. Nie mogą otworzyć bramki, zadzwonić, winda jest zepsuta, nie ma sąsiadów – jakby nagle wyparowali.
Z początku wydaje im się to żartem. Jednak sytuacja z dnia na dzień staje się mało śmieszna – pojawiają się groźby, bohaterowie orientują się, że grozi im niebezpieczeństwo. Zamknięci przechodzą przez różne stadia: od niezdawania sobie sprawy z powagi sytuacji do kompletnego obłędu, który mógłby doprowadzić do wzajemnej destrukcji. Dla czytelnika, jak i dla bohaterów sytuacja jest niejasna do samego końca. Kto, po co, z jakiego powodu zamknął ich w mieszkaniu i wymuszał oddanie tego mieszkania? Na odpowiedź będzie trzeba czekać i w między czasie przetrwać ciąg przerażających wydarzeń. Zanim się ją pozna, razem z bohaterami można odczuć tę grozę wydarzenia, niemożność zrobienia czegokolwiek, powolną utratę sił – tak w kwestii fizycznej jak i psychicznej. Co kryje takiego kryje się za przeszłością jej babki? Dlaczego jej mieszkanie dalej nosi nazwę Istytutu? Odpowiedzi na te pytania będą trudne to „przełknięcia”.
W trakcie lektury „Instytutu” można najeść się strachu i to nie małego. Tą sporą dawkę negatywnych emocji jest trudno przebrnąć, tak samo bohaterom jak i czytelnikowi. Warto jednak sięgnąć po tą książkę. Polecam ją przede wszystkim czytelnikom, którzy nie obawiają się tego, że będzie trudno zasnąć po jej lekturze.
"... Rosła we mnie rozpacz, zatykała mi klatkę piersiową tak, jak kłaki zatykają filtr od odkurzacza, rozpychała mi przełyk, właziła do ust." Kto zamknął mieszkanie? Kiedy? Kto nas śledzi i po co? Dlaczego się nami bawi? Każda godzina spędzona na tym pietrze staje się zagrożeniem dla życia. Ktoś maluje krwią hasła żądając zwrotu SWOJEGO mieszkania, nagle zostaje wyłączony prąd, nie ma dostępu do netu, wszystkie telefony nie działają, cała kamienica wyludniona... Coś tu nie gra. Właścicielką mieszkania jest Agnieszka, która dostała je po zmarłej babci, ale kto ma czelność teraz rościć sobie prawa do niego w tak drastyczny sposób? I nagle giną współtowarzysze....
Ta książka jest mieszanką realność z potencjalnym fantazyjnym gdybaniem "a co gdyby". Czytasz ją na wdechu, bo na wydech szkoda czasu. Nie sposób ją odłożyć. Zaskakująca się choćby sama fabuła - umiejscowienie grupy ludzi na ograniczonej przestrzeni i obserwacja ich zachowań. To mieszkanie to więzienie - klatka.